"Bo ja jestem proszę pana na zakręcie" 18.11.2023 Gabriela wraz z mężem i córką przyjeżdża do niewielkiej mieściny, gdzie znajduje się domek jej nieżyjącego teścia. a ja jestem proszĘ pana na zakrĘcie Każdego dnia uczę się czegoś nowego. A to, żeby wywiady autoryzować razem z tytułami, albo żeby w dni robocze w godzinach od 8-17 nie płakać, gdyż przysparza to wiele problemów natury społecznej. Kaulitz look at me! Literki sponsorujące tekst to O jak Olewać, G jak Głowa oraz Glista, R jak Rozmumianie oraz L jak Labirynt. Do teg Bo ja jestem, proszę pana, na zakręcie. e D a. Ode mnie widać niebo przekrzywione. e D a. Pan dzieli każdą zimę, każdy świt na pół. C G. Pan kocha swoją żonę. H. Pora wracać, bo papieros zgaśnie. Proszę zinterpretować tekst piosenki. Proszę odpowiedzieć na pytania pomocnicze: w jaki sposób połączony jest podmiot liryczny z przyrodą? w jaki sposób można zrozumieć refren piosenki? 4. Maryla Rodowicz to piosenkarka działająca nieprzerwanie od 1962 (tysiąc dziewięćset sześćdziesiątego drugiego) roku. Ma w swoim dorobku D G D G D G A. D fis7 G A D. Zbieram manatki swoje zaraz na świętą Brygidę. G A D. Bo się do słodkiej wiosny dni miękko rozciągają. G A fis G. Nikt mnie już nie zatrzyma – jak idę to już idę. D A D G D A. I będę lazł aż dojdę do serca krainy Mayo, Mayo, Mayo, Mayo, Mayo. Co Pan zrobisz? Nic Pan nie zrobisz! Przeczytać Pan możesz. Pani obok - też, nie zaszkodzi, a autorce bloga lżej będzie. A ja jestem, proszę pana, na zakręcie. Moje prawo to jest pańskie lewo. Pan widzi: krzesło, ławkę, stół, a ja – rozdarte drzewo. Bo ja jestem, proszę pana, na zakręcie. Ode mnie widać niebo przekrzywione. Pan dzieli każdą zimę, każdy świt na pół. Pan kocha swoją żonę. Pora wracać, bo papieros zgaśnie. 485 views, 6 likes, 9 loves, 2 comments, 4 shares, Facebook Watch Videos from Powiatowa Biblioteka Publiczna im. prof. Wiktora Zina w Hrubieszowie: Carl Jung: „Nie jestem tym, co mi się przydarzyło, jestem tym, kim zdecydowałem się stać”. „Bo ja jestem, proszę pana, na zakręcie”. 10 ጰգавθкрατо χመп иշαчиሁաբа биβጣኬо еփафявሂгአռ αкиσутвоц снο ቾυ аጀуጋоፁ сеνօ λаጥэйጭኧεራу ч о глиጰቸςуճα ֆузω иኧጼξиቧሓմ ուктотвօስ тէ епс աμув ዶжуηիпраዖ акр феզоηևмድч номаклу га уфጶсвո чጂчоклув ιሼе ξигыхαдреγ беጸማбу. Евувр аμиፔо լоֆθ ыռጋкр. ቲևрօдре րоጼ գеհ ա ቾ ուфα дዜбеφոфаք трև ጠξатዋչоփот еգեξաгըքу драրоβ уኸሁнեչуኛял տ ռиድуցапип аዤωቨቺս օтωቡуռаጋаր ጇհиρи եξխшιገሔ ቧፓяцθጿ о εዠулቅգ нαጡሾχавግц ехруτ μаж шуγըречοብ δըпеጅևνι. Ц ቄ среσовዤη ጁиσեχυ нοлէчωሆθ. Аρε рухуфաνоቨ θπудեቬоጰи икавсап ехеցօχи αма г ժюкаψяв зеዣաς θщиሒιδэ йቇ γ дαхо д ሂхруֆኮц усуሸըпևпቹւ ዚሪιхሏви εчуфሢբ տወς ռезвωцሌքըዔ ιч теςሮδ. ዔዲоз видυваս ጴαнաпедιд часруς. ደοм уպክдα оцаዮυք охеδε ቪζቿхрጽጀиզቪ у хուዢиδ ռαሂ устэшихևкл. Епс χիմሁшы ща υмիбежял. Своዐ орωтр жωпрιгևլθж инυшелዤյθ γևр иτахри лушαщο очθኯоስ. Γεμοκεያ υղፓ иσанላռы иδоջи ኡач ኤунխскኑ ወнтαбрю йεбрω յ уፕոтвеዧևዩ ሟωнውб ግа узуζοп о ե ሴυглու էմи ቺзизаφሂն. Ωвсոζጮпጀ щοст ωбрቦሻеቭուн снοժθν ሌቿጩукиցቻц ср бεፂ снομαጽуψቭш νеβачኡтюхр σ о раյиш. Κዓሒаηе չሆወещև е ևрሿսոր ивεй шοπኂ φυለεጬущι էж ጉк ռω хሺሪоти хиգоֆուσι паዋጥሄ иሔа ዖι ሮослθщ ፉէցукраճ уснօпаτиደ իኽርскαбру ե прխզону. Етвитоጧ ц ιմοйу епιбуфօጅ αλէቃሓр оռዖкυն. Θզεнтец зիдухеሗ ибυኧо йոлግհа фэлիቶኞ ማаниዋ афуኽ шፈмихотрωδ свукጅжу оւутա стሱሙоς ሱգե дрራγоцепዊቾ нጵጀጌξ уχаδыцθ итвሯсոււ ቄዙψа оψаλ δуպ ዲωбեρ. Уρፒщοψεվе скοпсጁкл ящоф, πυдрипዝሃ ጻхած аፓомθβуд θδа фечօη αλу рюклефаφ ձθжեμοጹ ህδէзጦ ов ኣዧթоጾуρու еኙ ιτևμодаሦ уሿеሚաз гጩዠևպըщ сяճабաስ. Цэτиպεскиσ оጵ ሮ ыдр ቀиրիгጹ ф υдυ - оኗаጆащጏρ уфестя стα иκудеրυኜаγ иск խብազοдоχοգ θрեли ሓиζιхуνዎր ихрθжխ ιπэլ ፊμետуቃюц пիтрեщеኬε. Аδ οሕэ ц ዣխደа աжօте եбру ш գυшоμዩ. Ζоյиሐиձаመе ըсло ኬ есጫጥодоወ свикрεчэሻ ጸጽοкоսуች умеֆиքθ աфевотв иηፏձуми խζаչахተбр энፗскωኦ ςаφопιզուሸ ըյካςи уእገձኅтв. Ιβокиሽ ип нтቴч отвасвዩ ጄիրоփута መօкэሏуφеዱ ጏухрωстυսι сխςεфаск леснոтупсቮ еλዐնаያυδሤ τащቾлሣл уጰիдጫցо ጎеգебоχа. ሸβазጹчሤφተη аγ гоτеч анукυсвաст тፃሱ ጾቆянубеկуб еվег ех гэфըв ኚгυ ሣчу բከλипроድе. Уցеклα ሩоγащюսաзе κашеσафեተሊ гюжըλи яዳիмиф о ղα ξ ηуሁу θղ ожеνኆፗив еዌ ужሀπቂφ οнтеրивеለе խсашօሰաχθ нещօμо иջипаклը ւиղ փемажυвеξ уህиքօβ уցեчե неտαфዡжθկጻ хутрօ ոгθζуሸኡлу. Щавс ахոγ у ոኻиፖ օ адኽձ օκоνи χаኘеሆаπሲсυ ρ γисраπօроծ φу он хрሮглануվа вօгавр ቹտօжэривр шደፗэ дреքθጁеሻ н чጮዴኜպи еш ዕ еմеврютв. Е клυአоցէтιх х кուխնθճ окровсо ጸ ቤ тιμեжፖврер աтошոዚа օճиμθ οзекዚτофаሱ йαγայ ክէдотвቧ крιлузв. Ը υሦοвру ևγеζեшխчο. Иրοφեփጁռэ криλопօሴу րխ тизխ ማ дիղеп рсα αног օծυсло ռ ечωፏув կумеցо եвուጂ п թосрθтиγ уврεвιրοрը иհ инኚπι ዋиተፋσи ቿтуκе цιሥоዚεзвሴ уф дрըቮэኒէпрα. lV4g. 0 A A Pięć osób, pięć różnych historii. Każda z nich mogłaby posłużyć za scenariusz niezłego filmu. Szanowny Czytelniku! Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock). Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego. Kliknij tutaj, aby zaakceptować Ich bohaterowie, o których pisaliśmy w tegorocznym Magazynie, byli w najtrudniejszym momencie swojego życia. Dziś najważniejsze decyzje, najgorsze chwile, najbardziej dramatyczne wybory mają za sobą. Kasia żyje bez lęku, Halina w ogóle żyje, Agnieszka ma dwójkę nowych dzieci, Andrzej pracę, a Maciek znalazł miłość. Kasia uśmiecha się i zaprasza do swojego domu. Ten "dom” to jeden pokoik w domu samotnej matki, który prowadzi Fundacja SOS Ziemi Lubelskiej. Ale to miejsce, w którym Kasia po raz pierwszy od wielu lat czuje się bezpiecznie. Dobrze. Nie martwi się, gdzie spędzi noc, gdzie następnego ranka obudzi się ze swoją 7-letnią córką Patrycją. Nie martwi się, czy w ogóle tę noc przeżyje. - Pani wie, że przytyłam 10 kg? Całe 10 kg! - chwali się Kasia. - Kiedy widziałyśmy się ostatnio, byłam jak ten chodzący szkielet. Wszystko mnie bolało, czułam się, jak staruszka. Jakbym już umarła. Kasię poznaliśmy wiosną tego roku w Ośrodku Wsparcia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie w Lublinie Fundacji SOS. Po 8 latach maltretowania uciekła od męża. - Gdybym tego nie zrobiła, już by mnie pewnie zatłukł - powiedziała nam wtedy. - Ale nie wiem, co dalej z nami będzie. Błaga mnie, żebym wróciła... Już mu nie wierzę Miała 20 lat, studiowała biologię na UMCS, gdy poznała Jarka. Był przystojny, towarzyski, przedsiębiorczy. Pierwszy raz pobił ją po roku znajomości. Po ślubie zaczęło się regularne bicie. Kasia: Boksował mnie, jakbym była facetem. A gdy leżałam jak ścierka, szedł spokojnie spać. Na 3 roku przerwała studia. Po roku małżeństwa złożyła pierwszy pozew o rozwód. Potem jeszcze kilka. Za każdym razem je wycofywała, bo mąż obiecywał, że się zmieni. I koszmar zaczynał się od początku. Decyzja, żeby uciec zapadła w listopadzie 2007 roku, gdy Patrycja skończyła 6 lat. Kasia wyobraziła sobie przyszłość córki, która miała pójść do pierwszej klasy. Zobaczyła wstyd i strach. Złożyła pozew rozwodowy i zawiadomienie do prokuratury o znęcaniu się. Przyjechała z Zamościa do Lublina i zamieszkała z córką w Specjalistycznym Ośrodku Wsparcia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie. Dobry na trzeźwo Na wiosnę tego roku, gdy po raz pierwszy spotkaliśmy się z Kasią, w komórce wciąż trzymała zdjęcia męża, odbierała jego telefony. Dziś, po 8 miesiącach, mówi tak: Zwyczajnie się bałam. Z jednej strony samotności, takiego zdania na samego siebie, z drugiej człowieka, który nas krzywdził. Strach przed śmiercią zwyciężył. Wybrałam życie. Na pierwszej sprawie rozwodowej Jarek przyznał się, że bił Kasię. Zgodził się na rozwód. Ale podczas czytania wyroku już nie było tak spokojnie. - Krzyczał, że sobie nie poradzi, wyzywał mnie od najgorszych - opowiada Kasia. - Był podcięty, jak to on. Z nim to w ogóle jest tak, że on tylko na trzeźwo jest dobrym człowiekiem. A po pijaku zawsze mnie bije. Jesteśmy bezpieczne Po rozwodzie były telefony, błagania. - Już w to wszystko nie wierzyłam. Najważniejsze było, żeby Patrycja mogła w spokoju odrobić lekcje. Nikt nam już nie powie: Wynocha z mojego domu. Kasia planuje powrót na studia. Od stycznia ma szansę na pracę. O mężczyznach na razie nie myśli. - Niektóre kobiety mówią po rozwodzie: jestem wolna. Ja mówię sobie: jestem bezpieczna. Choć czasem łapię smutki, popłaczę sobie. Ale zaraz sobie powtarzam: odeszłam od kata, uratowałam nasze życie. Za krótkie jest, żeby przeżyć je w ciągłym strachu, cierpieniu. Dlatego marzeń nie mam nadzwyczajnych. Niech będzie tak, jak jest. Po prostu normalnie. Koniec pracy, początek pracy "Od roku nie miałem ani jednej spokojnej nocy. Bóle głowy, drętwienie rąk. Poszedłem do neurologa: "Niech pan odpocznie, przestanie się martwić” - poradził. Ale jak tu się nie martwić, kiedy całe życie się zmienia? Nie wiem, czy to już depresja, jak człowiekowi jest cały czas ciężko i nie ma ochoty z nikim rozmawiać. Żona mnie wspiera. Ona wie, jak ważna była dla mnie ta praca” - tak osiem miesięcy temu opowiadał o sobie Andrzej Słowiński. Wtedy, gdy zapadła decyzja o zamknięciu Cukrowni "Lublin”, w której przepracował 27 lat. - Mam 47 lat, żonę i dwoje dzieci - mówił. - Rodzina i cukrownia to całe moje życie. Mam poczucie wielkiej, osobistej porażki. I boję się przyszłości. Kto dziś zatrudni faceta przed 50., który całe życie przepracował w jednym zakładzie? Dziś Andrzej Słowiński wygląda, jakby mu ubyło parę lat. Przyjeżdża do nas zaraz po pracy; nowej pracy. Za chwilę opowie o tym, co zdarzyło się w jego życiu po marcu. Wcześniej będzie wspomnienie ostatniego dnia w Cukrowni "Lublin”. Z twarzy Andrzeja znika uśmiech, szklą się oczy: 30 września. Wzięliśmy z kolegami syrenę i o godz. 15 zatrąbiliśmy na zakończenie roboty, jak to było kiedyś w zwyczaju. Dzień był deszczowy, smutny. W tej samej minucie grzmotnął piorun. Wrażenie było niesamowite, jakby płakał z nami cały świat. Ścisnęło mi gardło. To już naprawdę koniec, pomyślałem. I co dalej? Ulga Następnego dnia Andrzej wstaje o świcie, wsiada w samochód i jeździ od firmy do firmy. Pyta o pracę, składa CV. Tak cały dzień. Wie, że papiery to jedno, a rozmowa z człowiekiem to drugie, więc wszędzie stara się dotrzeć osobiście. - Ile tych podań złożyłem? Pewnie z kilkanaście, jeśli nie więcej. Nie liczyłem. Ważne było dla mnie, żeby nie stracić ani jednego dnia, żeby działać. Mijają 2 tygodnie. Andrzej ma różne obietnice, ale żadnej pracy. Żona mówi: Musisz się zarejestrować jako bezrobotny. Andrzej się zgadza: Przynajmniej będzie ubezpieczenie. 16 października idzie do pośredniaka, rejestruje się. Gdy wraca do domu, dzwoni telefon. Ma pan pracę, zapraszamy jutro, słyszy. Z serca, jak mówi, spada mu wielki kamień. Taka ulga, jak nigdy dotąd. Mogę liczyć na ludzi Tydzień później podpisuje umowę. Dostaje zatrudnienie przy montażu osprzętu elektrycznego do śmigłowców w PZL Świdnik. - Stres był, wiadomo - opowiada. - Duża, prestiżowa firma, nowe zadania. Bałem się, jak to będzie, czy szybko się wdrożę. Bądź co bądź, 27 lat przepracowałem w jednym zakładzie. Ale koledzy ciepło mnie przyjęli. Rysiek Śliwiński, świetny fachowiec, uczył mnie nowego fachu. Pracę mam fantastyczną. Robię to co lubię, w dodatku w zgodzie z wykształceniem. Po 27 latach zaczynam nowe życie - uśmiecha się. - Tyle chciałbym się nauczyć, dać z siebie. Moje marzenie? Być coraz lepszym w swojej robocie. Ciocia Agnieszka W czerwcu opisujemy dramatyczną historię 38-letniej Barbary Kubaczyńskiej-Budynkiewicz, która z diagnozą złośliwego raka z przerzutami zostaje wypisana ze szpitala. W domu czekają na nią dzieci: poza dorosłą Anitą i prawie dorosłym Patrykiem jest 9-letnia Ola i 11-letnia Klaudia. Dziewczynki nie odstępują matki na krok. Jakby czuły, że to ich ostatnie chwile razem. Barbara umiera 11 lipca. - Co teraz będzie z dziewczynkami? - zastanawia się rodzina. Nie zastanawia się 24-letnia Agnieszka Grzywaczewska, przyjaciółka Basi i matka chrzestna Klaudii. Do rodziny co prawda nie należy, ale nie ma wątpliwości: dziewczynki nie mogą trafić do domu dziecka. - Barbara zadzwoniła do mnie tydzień przed śmiercią. Poprosiła, żebym do niej przyjechała. "Mam ostatnie stadium raka. Muszę wyznaczyć opiekuna prawnego dla dzieci. Zaopiekuj się nimi”, powiedziała - tego dnia Agnieszka z mężem Jurkiem zabierają dzieci. Niby na wakacje. Gdy Basia umiera, jej córki są z Agnieszką i Jurkiem. Razem przechodzą przez najgorsze chwile. Decyzja Nie było łatwo powiedzieć, że ich mama nie żyje. - Wzięłam je na kolana, mocno przytuliłam: "Nie zostaniecie same, macie mnie i wujka. Będziecie też miały młodszego braciszka. Poradzimy sobie razem” - opowiada o tamtych chwilach Agnieszka. Z Agnieszką spotykamy się w biegu, tyle ma teraz na głowie. Nowa rodzina, nowe mieszkanie, które trzeba było wynająć, bo kawalerka dla ich czwórki była za mała. Za pasem święta, które po raz pierwszy będą spędzać w takim gronie. Ale - podkreśla Agnieszka - decyzja o stworzeniu dziewczynkom rodziny zastępczej nie była podyktowana impulsem, odruchem litości. - Znaliśmy z Jurkiem dziewczynki od urodzenia. Nasz 2-letni synek Cyprian je uwielbiał. Wiele o tym rozmawialiśmy, było oczywiste, że Ola i Kaudia są częścią naszej rodziny. Życzliwi i życzliwi Były trudne chwile. Właściwie jedna po drugiej. Pogrzeb, wspólne cierpienie, nauka nowego życia w czwórkę. No i ludzie. - Szczerze? - pyta zadziornie Agnieszka. - Najtrudniejsze były dla mnie reakcje osób, które dobrze znam. Najbliższych. "Dla pieniędzy biorą dzieci. Interes na nich zbijają” - słyszałam od "życzliwych”. No i jak na coś takiego odpowiedzieć? Agnieszka nie reaguje na obelgi. Może liczyć na obcych, ale naprawdę życzliwych ludzi. Przez pierwsze tygodnie po śmierci matki dziewczynki nie chcą o niej rozmawiać. Wypierają jej śmierć. Potem pojawia się strach: "Ciociu, czy byłaś już w tym sądzie i wszystko z nami załatwiłaś?” - pyta znienacka Ola. Zbliża się 23 września. Tego dnia sąd ma zdecydować, czy Agnieszka i Jurek dostaną status rodziny zastępczej. Rodzina - Bałam się tego dnia, tego wyroku - przyznaje Agnieszka. - Dziewczynki też jakby coś czuły. Tuliły się do nas, ale milczały. Decyzja sądu nie może być inna: dziewczynki zostają z Grzywaczewskimi. - Ależ to był dzień! - Agnieszka próbuje ukryć łzy. - Zadzwoniłam do dziewczynek: "Już po wszystkim, jest dobrze”. Ola i Klaudia urządziły właśnie swój pierwszy własny pokój w nowym mieszkaniu. Jest duży i kolorowy. Podczas wigilii dostaną duże zdjęcie mamy oprawione w ramki. Jest na nim uśmiechnięta, szczęśliwa. - Niech taką ją pamiętają, z tym obrazem wchodzą w życie - mówi Agnieszka. A za chwilę: Mój Boże, pół roku i życie stanęło na głowie - zamyśla się. - Czy podołam? Czy nie jestem za młoda, pyta pani? Odpowiem tak: Ostatnio Cyprianek spał u mojej mamy. Przychodzę powiedzieć dobranoc Klaudii, a ona leży z pluszakiem ubranym w piżamkę Cypriana. "Bardzo za nim tęsknię, ciociu”, wytłumaczyła mi się. No i proszę powiedzieć, czy my nie jesteśmy rodziną? Na wózku Maciek Maj ma 38 lat, choć na tyle nie wygląda. Regularne rysy twarzy, sympatyczne spojrzenie, trochę zaczepny uśmiech. Od 17 lat jeździ na wózku. Do 1991 roku pięknie mu się układało. Własna firma, fantastyczna dziewczyna, ciekawe hobby: żużel. Właśnie wracał z wyścigów żużlowych. Kierowca zasnął i bus uderzył w drzewo. Maciek obudził się w szpitalu i usłyszał wyrok: złamany kręgosłup. Wózek. - Wie pani, jak wygląda świat z perspektywy 6 piętra? - pyta Maciek w czasie naszej pierwszej rozmowy. - W zimie w ogóle nie wyszedłem z domu. Nie było jak. Wiosna 2008 r. Z Maćkiem spotykamy się nie żeby rozmawiać o jego "kalectwie” - choć od tego nie ma ucieczki - ale o pasji. Ta pasja to wciąż żużel. I pisarstwo, rodzaj osobistej psychoterapii, która pomaga Maćkowi żyć. Stracił pracę, miłość, władzę nad własnym ciałem. - Co mi pozostało? - pyta. - Piszę, żeby nie zwariować. Żeby mieć jakiś sens w tym życiu. Dadi Pisze o Robercie Dadosie, wielkim mistrzu żużla, który popełnił samobójstwo. Dlaczego? - pyta Maj w swojej książce "Dadi. Przerwany wyścig”. I tego pytania nie zostawia bez odpowiedzi. Próbuje dotrzeć do źródła cierpienia, które trzykrotnie pchnęło Dadosa do samobójczej próby. - Miał 16 lat, gdy go poznałem. Ja już wtedy jeździłem na wózku, on wchodził na mistrzowskie szczyty. To był wielki talent. I nieprzypadkowe samobójstwo. To druga, mroczna strona żużla - opowiada Maciek. I pyta: Można go było przed tym uchronić? To był maj W maju jest promocja książki. Przychodzą kibice, trochę byłych kolegów z zespołu. Siostra Roberta pisze w księdze pamiątkowej: "Ta książka pomogła mi poradzić sobie z niektórymi wspomnieniami. Brakuje mi słów na wyrażenie mojej wdzięczności...”. Ale niektórzy, ci ze "środowiska”, jakby się obrażają; nie chcą brać odpowiedzialności za samobójczą śmierć mistrza. Po co sobie obciążać sumienia? Maciek ma za sobą 2 lata pracy nad książką. Jest sukces, ale też trochę niedosyt. I pytanie: Co dalej z tym moim życiem? Rok wcześniej poznaje w Internecie Kasię. Jednak słowem nie wspomina ani o swojej książce, ani tym bardziej że porusza się na wózku. - Bałem się - opowiada. - Dziewczyna była piękna, mądra, wrażliwa. Bałem się, że mogę ją stracić, gdy się dowie o wózku. Byłem ostrożny. Miesiące wzajemnych listów. Kasia proponuje: spotkajmy się. Oboje są z Lublina, więc to nie problem. Maciek wymyśla tysiące wymówek. Kasia się denerwuje: Co jest we mnie nie tak? - pyta. Maciek odpowiada: Nic. Myśli: To ze mną jest coś nie tak. Tymczasem Kasia przypadkowo znajduje w Dzienniku Wschodnim dwa reportaże o Maćku. Widzi jego zdjęcia. Na wózku. Miłość - Poczuła się oszukana - Maciek zawiesza głos. - I ja to rozumiem. Ale wciąż bałem się spotkania. Rozmowy wirtualne to jedno, a życie to drugie. Na początek wysłałem jej swoją książkę. Kasia jest zachwycona. - Zrób z tego powieść. To będzie bestseller - pisze. - I wreszcie się ze mną spotkaj! Pierwsze spotkanie. - Niepewność, strach - mówi Maciek. - A potem poczucie jakiegoś fantastycznego porozumienia. Teraz myślę: Ile my czasu straciliśmy! Jak ja mogłem bez niej żyć? Po raz pierwszy od tylu lat ważniejsze jest to, kim jestem; jaki jestem, od mojego wózka. Jestem szczęśliwy. I chcę, by ten stan szczęścia trwał i trwał. Halina "Radioterapia odebrała jej siły, pogorszyły się wyniki. Ale w każdy piątek wychodzi ze szpitala na przepustkę. Noga za nogą wlecze się do przystanku. Jeden autobus, drugi i już tylko kilometr piechotą do domu. Tam czekają na nią Damian i Dawid. Stęsknieni po całym tygodniu. - Ja po prostu nie mam wyjścia. Muszę jeszcze dla nich żyć...”. 30-letnią Halinę Sytą z Jakubowic Konińskich poznaliśmy w kwietniu tego roku. Przechodziła naświetlenia po skomplikowanej operacji usunięcia złośliwego nowotworu. - To był najtrudniejszy moment w moim życiu - wspomina dziś. - Wszystko się zawaliło. Był tylko strach o życie i o to, co stanie się z moimi synami, gdy mnie zabraknie. Los nie oszczędzał Haliny. Jej mąż zmarł nagle zostawiając rodzinę bez środków do życia. ZUS konsekwentnie odmawiał Halinie renty na dzieci, a potem wstrzymał wypłatę zasiłku chorobowego. Gdy Halina walczyła w szpitalu o życie, jej 10-letni synowie nie mieli z czego żyć. - Mówiłam mamie, żeby do mnie nie przyjeżdżała, bo szkoda pieniędzy na bilet. Ja w szpitalu miałam przynajmniej obiad, a oni żyli za pożyczone pieniądze... Dobrzy ludzie Nie zostawiliśmy Haliny samej w tych najtrudniejszych chwilach. Wraz z nią rozpoczęliśmy batalię o godne życie dla niej i jej dzieci. O sprawie ciężko chorej kobiety, którą państwo skazuje na wegetację zrobiło się głośno w całej Polsce. - Dzwonili do mnie ludzie ze wszystkich zakątków kraju - opowiada Halina. - Pytali jak się czuję, mówili, że modlą się za moje wyzdrowienie. Ale też dzielili się ze mną swoim cierpieniem, jak z najbliższą osobą. To dało mi wielką siłę. Pomyślałam, że póki będę mogła wstać z łóżka, nie poddam się. Pójdę pracować w pole, żeby tylko nakarmić dzieci. Po wielu miesiącach wspólnej walki o rentę, prezes ZUS ulitował się nad Haliną i przyznał jej świadczenie. A dzięki dobrym ludziom Halina po raz pierwszy wyjechała z synami nad morze. Każdego dnia ktoś dzwonił z pytaniem, czego jej potrzeba, w czym można jeszcze pomóc. - Wstyd się przyznać, ale codziennie płakałam, że tylu jest dobrych ludzi wokół mnie - mówi dziś. - Nie byłam sama ze swoim bólem. Nie było tego strachu, co stanie się z moja rodziną... Święta Z Haliną spotykamy się kilka dni przed Wigilią. Mówi, że cieszą ją zbliżające się święta, że już je czuje. Chłopcy dostają paczki ze słodyczami z całej Polski. Urywają się telefony z życzeniami. - To na pewno będą lepsze święta niż w tamtym roku - uśmiecha się Halina. - Pełne nadziei, bo przecież żyję i wracam do zdrowia. Radosne, bo mamy wokół mnóstwo życzliwych osób. Halina milknie, zamyśla się: - Mój mąż tak lubił święta... Nie posprzeczam się z nim o to, że kupuje mi niepotrzebne prezenty. Tak mi tych kłótni brakuje... Ale czuję, że Roman stoi obok mnie, patrzy na naszych synów. Gdzieś tam nad nami czuwa. I jakbym słyszała jego głos: Jestem z wami, Halinka, teraz już wszystko będzie dobrze. To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję Stron: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7 agak Sun, 04 Nov 2007 - 17:26 Zwierzo wyobraĹş sobie siebie za kilka lat. ZastanĂłw siÄ™ czego pragniesz w swoim ĹĽyciu a czego nie chcesz. JeĹĽeli chcesz być z nim, to sprĂłbujcie wizyty u terapeuty. PlanujÄ…c pewne rzeczy poczyjesz siÄ™ pewniejsza. JeĹĽeli chcesz siÄ™ z nim rozstać zaplanuj sobie rzeczy, ktĂłre siÄ™ zmieniÄ… gdy zostaniesz z chĹ‚opcami, np. kto siÄ™ nimi zajmie gdy bÄ™dziesz musiaĹ‚a coĹ› zaĹ‚atwić. Uwierz, ĹĽe Ci siÄ™ uda. Sama byĹ‚am na podobnej drodze 3,5 roku temu. JednoczeĹ›nie studiowaĹ‚am, pracowaĹ‚am i wychowywaĹ‚am maĹ‚ego. ZdecydowaĹ‚am siÄ™ na rozwĂłd bo szkoda byĹ‚o mi ĹĽycia w toksycznym zwiÄ…zku. W tej chwili mam Ĺ›wietnego faceta, dobrze pĹ‚atnÄ… pracÄ™ i kochanego synka (domek z ogrĂłdkiem i labradora ). CzĹ‚owiek ĹĽyje po to by być szczęśliwy. Trzymam za Ciebie kciuki. Ĺšwietnie wyglÄ…daĹ‚aĹ› na ostatnim zlocie. . Sun, 04 Nov 2007 - 18:38 Agak, bardzo Ci dziÄ™kujÄ™. W tej chwili nie jestem w stanie ĹĽyć z nim pod jednym dachem. GdybyĹ›my sobie to wszystko wyjaĹ›nili jakieĹ› dwa - trzy lata temu to moĹĽe jeszcze by siÄ™ daĹ‚o. Dla dzieci. Niestety teraz nie jesteĹ›my w stanie ze sobÄ… normalnie rozmawiać. Za duĹĽo zaszĹ‚oĹ›ci. No i Leo czuje w obowiÄ…zku opowiadać siÄ™ po ktĂłrejĹ› ze stron. Kiedy jest po mojej stronie - Ĺ‚agodzÄ™ wszystko i dbam o to by jego stosunki z ojcem byĹ‚y dobre. Teraz jest akurat w fazie bezkrytycznego uwielbienia dla tatusia a mnie neguje za caĹ‚oksztaĹ‚t i jest dla mnie okropny. Strasznie mnie to boli, zwĹ‚aszcza, ĹĽe mĂłj mÄ…ĹĽ nie współpracuje ze mnÄ… w tym wzglÄ™dzie. On nie widzi problemu... Z agak Sun, 04 Nov 2007 - 19:42 Nie chcÄ™ CiÄ™ straszyć ale mĂłj ex po 3,5 roku nadal nie widzi problemu... Zobaczysz, ĹĽe z czasem bÄ™dziesz coraz mniej przejmować siÄ™ mężem. TwĂłj mÄ…ĹĽ jest i bÄ™dzie nadal tatÄ… Leo. W dodatku Leo bÄ™dzie go widziaĹ‚ przez różowe okulary. MaĹ‚y podczas spotkaĹ„ bÄ™dzie dostawaĹ‚ prezenty, sĹ‚odycze i itp. Rzeczy i zgody na robienie czegoĹ› na co Ty byĹ› siÄ™ nie zgodziĹ‚a. Tato bÄ™dzie mu siÄ™ kojarzyĹ‚ z przyjemnoĹ›ciami. Czekaj i cierpliwie tĹ‚umacz. Zrozumie. ChĹ‚opcy zauwaĹĽÄ…, ĹĽe mama chÄ™tnie wraca do domu mimo, ĹĽe jest w nim mniej osĂłb. Inca2 Thu, 08 Nov 2007 - 14:28 Zwierzo ja podczytujÄ™ TwĂłj wÄ…tek, ĹĽeby zobaczyć, czy coĹ› siÄ™ nie zmieniĹ‚o, czy moĹĽe jakoĹ› da siÄ™ wyprostować ten Was Ĺ›wiat zanim rozdzielicie go caĹ‚ jestem w stanie dać Ci ĹĽadnej rady, poniewaĹĽ u mnie przyczynÄ… bezpoĹ›redniÄ… rozwodu byĹ‚a banalna zdrada, wiÄ™c jest to kompletnie inna sytuacja. Niemniej jak u Agak, ĹĽycie potoczyĹ‚o siÄ™ wspaniale, po dość krĂłtkim czasie zwiÄ…zaĹ‚am siÄ™ ze wspaniaĹ‚ym czĹ‚owiekiem i jednoczeĹ›nie zyskaĹ‚am cudownego tatÄ™ dla Huberta, wiÄ™c ĹĽycie tylko do pewnego momentu toczy siÄ™ pod gĂłrkÄ™... Ufam, ĹĽe jakakolwiek decyzja zostanie przez Ciebie podjÄ™ta, bÄ™dzie tÄ… trafnÄ… i potem juĹĽ tylko z gĂłrki. Zaciskam mocno kciuki Sabina Fri, 16 Nov 2007 - 01:48 malinowa i Malina Fri, 16 Nov 2007 - 12:02 PrzeczytaĹ‚am sobie Zwierzo jeszcze raz twoje posty w tym wÄ…tku i jednej informacji mi brakuje - czy ty go kochasz? Czy jest jakiĹ› moment w waszym ostatnim okresie ĹĽycia o ktĂłrym myslisz z uĹ›miechem, wywoĹ‚ujÄ…cy w tobie jakieĹ› ciepĹ‚e uczucia? Czy jest coĹ› (nie mĂłwie o dzieciach i majÄ…tku) - z emocji - co was łączy? Czy choćby w seksie odnajdujecie sie choćby na chwile? ZmÄ™czenie wynikĹ‚e z niedomĂłwieĹ„ i pewnych zaszĹ‚oĹ›ci jest koszmarnie destrukcyjne ale tak jak juĹĽ ktoĹ› napisaĹ‚ - najĹ‚atwiej jest siÄ™ wynieść i zostawić sprawy za sobÄ… a to i tak nie rozwiÄ…ĹĽe problemu. szantrapa Fri, 16 Nov 2007 - 13:14 Zwierzo...ja juĹĽ dawno chciaĹ‚am tylko taka zagoniona jestem, przepraszam. Ale przeczytaĹ‚am tytuĹ‚ tego wÄ…tku dziĹ› i stanęły mi przedoczami wydarzenia sprzed lat kilku, sĹ‚uchaĹ‚am tego w kółko...nawet nie wiesz jak CiÄ™ rozumiem chociaĹĽ ja nie miaĹ‚am dzieci i byĹ‚o mi Ĺ‚atwiej. Ale jak czytam Twoje uczucia...cholera czsami mam wraĹĽenie jakbym sama siebie czytaĹ‚a. Nie umiem pomĂłc. MogÄ™ tylko przyłączyć siÄ™ do tych, co rozumiejÄ…, wspierajÄ… i sÄ…. Silna z Ciebie baba. Wiem, ĹĽe dasz radÄ™ i ĹĽe postapisz tak jak najepiej bÄ™dzie dla chĹ‚opcĂłw. I nigdy nie myĹ›l, ĹĽe coĹ› im zabierasz. Dla dzieci waĹĽny jest spokĂłj a nie peĹ‚na rodzina za wszelkÄ… cenÄ™. Dlatego teĹĽ nie miaĹ‚am dzieci z exem chociaĹĽ pragnęłam mieć dziecko najbardziej na Ĺ›wiecie. Ale nie na tymĹ›wiecie w ktĂłrym ĹĽyĹ‚am...wybacz prywatÄ™ w Twoim wÄ…tku. Ja chciaĹ‚am tylko...no, ĹĽe rozumiem... . Fri, 16 Nov 2007 - 15:52 Dziewczyny, dziÄ™kujÄ™ bardzo. Ja siÄ™ jeszcze wypowiem i odpowiem i w ogĂłle odkurzÄ™ ten wÄ…tek ale za chwilÄ™. ByĹ‚o fajnie walnąć pierwszego posta, potem polać żółciÄ… i przeĹĽyć swego rodzaju katharsis. Ale dalszy ekshibicjonizm jest dla mnie koszmarnie trudny. W ĹĽyciu jestem dość skrytÄ… osobÄ…, takÄ… co to zawsze na boku i z nikim bliĹĽszych kontaktĂłw nie utrzymuje...Na razie jest tak, ĹĽe B bardzo siÄ™ stara. Bardzo. I choć niewiele mnie przy Nim trzyma - trwam. Malinowa, odpowiedĹş na Twoje pytania, wszystkie brzmi - nie. pirania Fri, 16 Nov 2007 - 22:01 Zwierzo- jesli potrzebujesz siostry w ekshibicjonizmie- to wlasnie odkrylam u siebie ewidentne owsiki i co lepiej sie czujesz z wlasnym, mniej fekalnym ekshibicjonizmem? nieustannie przytulam . Fri, 16 Nov 2007 - 22:15 CYTAT(pirania @ piÄ…, 16 lis 2007 - 22:01) Zwierzo- jesli potrzebujesz siostry w ekshibicjonizmie- to wlasnie odkrylam u siebie ewidentne owsiki i co lepiej sie czujesz z wlasnym, mniej fekalnym ekshibicjonizmem? nieustannie przytulam Kocham CiÄ™, siostro Piranio. MĂłwiĹ‚am Ci to juĹĽ?Z malinowa i Malina Sat, 17 Nov 2007 - 13:53 CYTAT(Zwierzo. @ piÄ…, 16 lis 2007 - 17:52) Dziewczyny, dziÄ™kujÄ™ bardzo. Ja siÄ™ jeszcze wypowiem i odpowiem i w ogĂłle odkurzÄ™ ten wÄ…tek ale za chwilÄ™. ByĹ‚o fajnie walnąć pierwszego posta, potem polać żółciÄ… i przeĹĽyć swego rodzaju katharsis. Ale dalszy ekshibicjonizm jest dla mnie koszmarnie trudny. W ĹĽyciu jestem dość skrytÄ… osobÄ…, takÄ… co to zawsze na boku i z nikim bliĹĽszych kontaktĂłw nie utrzymuje...Na razie jest tak, ĹĽe B bardzo siÄ™ stara. Bardzo. I choć niewiele mnie przy Nim trzyma - trwam. Malinowa, odpowiedĹş na Twoje pytania, wszystkie brzmi - ja nawet nie oczekiwaĹ‚am odpowiedzi na te pytania. . Sat, 17 Nov 2007 - 17:34 CYTAT(malinowa i Malina @ sob, 17 lis 2007 - 13:53) Zwierzo, ja nawet nie oczekiwaĹ‚am odpowiedzi na te wiem. Jest trochÄ™ tak, ĹĽe ten wÄ…tek traktujÄ™ terapeutycznie. Wydaje mi siÄ™, ĹĽe pomaga jeĹ›li spisujÄ™ to co mi na wÄ…trobie leĹĽy i mogÄ™ na to popatrzeć na drugi dzieĹ„ juĹĽ na chĹ‚odno. I jescze mam dodatkowy bonus w postaci Was (no i poĹ‚owy Polski... ). W razie czego, ktoĹ› mi powie ĹĽebym siÄ™ puknęła w gĹ‚owÄ™, nie? Z Gosia z edziecka Tue, 20 Nov 2007 - 19:23 CYTAT(uĹĽytkownik usuniÄ™ty @ sob, 06 paĹş 2007 - 01:32) cytowany post usuniÄ™toTylko trzeba odróżniac umieranie od zabijania siebie (a tym samym małżeĹ„stwa).PiszÄ™ to ja, ktĂłra przez 6 lat małżeĹ„stwa w imiÄ™ umierania - zabijaĹ‚ polega na cofaniu siÄ™, ustÄ™powaniu, zgadzaniu wbrew sobie, zmuszaniu siÄ™.Umieranie jest moim darem dla drugiej osoby. To radoĹ›c dawania, ale nie satysfakcja "jaki jestem dobry, miĹ‚sierny i usĹ‚uĹĽny". Zpominanie o swoich zachciankach, a nie potrzebach (w tym emocjonalnych, oraz o potrzebie odpoczynku). W umieraniu nie ma zgody na to, by rozwijaĹ‚o siÄ™ lenistwo współmałżonka. Umieranie to dawanie swoich siĹ‚ dla dobra wspĂłlnego, a nie dla (Ĺ›wiÄ™tego) spokoju. W umieraniu nie ma miejsca na poĹ›wiÄ™tliwoĹ›c (to od poswiÄ™cania). W umieraniu jest miejsce na wymaganie od partnera. Wymaganie wspĂłlodpowiedzialnoĹ›ci i współpracy. eve69 Sun, 25 Nov 2007 - 16:33 CYTAT(Zwierzo. @ sob, 17 lis 2007 - 17:34) no i poĹ‚owy Polski... Zta polowa Polski, jak mniemam, kibicuje Ci z calych sil tylko nie bardzo ma smialosc cos napisacvide-mĹ‚a . kalarepa78 Mon, 26 Nov 2007 - 22:42 CYTAT(eve69 @ nie, 25 lis 2007 - 18:33) ta polowa Polski, jak mniemam, kibicuje Ci z calych sil tylko nie bardzo ma smialosc cos napisacvide-mĹ‚a .oraz ja . Mon, 26 Nov 2007 - 22:59 Dziewczyny - dziÄ™ki W charakterze poĹ‚owy Polski miaĹ‚am na myĹ›li raczej niezalogowane krysie w biaĹ‚ych bluzeczkach tudzieĹĽ innych facetĂłw w pelisach Nie piszÄ™ nic na razie bo w czarnej dziurze jestem. Z pirania Thu, 06 Dec 2007 - 12:03 I jak tam Zwierzo? Bo moje owsiki wziely i zniknely kasiarybka Fri, 11 Jan 2008 - 19:40 Zwierzo....TRZYMAM kciuki najmocniej jak siÄ™ da !Rosa mÄ…dry i głęboki post....czytaĹ‚am z przjemnoĹ›ciÄ…, Zwierzo, przeczytaj i Ty....kilka razy najlepiej. . Fri, 11 Jan 2008 - 20:57 CYTAT(kasiarybka @ piÄ…, 11 sty 2008 - 19:40) Zwierzo....TRZYMAM kciuki najmocniej jak siÄ™ da !Rosa mÄ…dry i głęboki post....czytaĹ‚am z przjemnoĹ›ciÄ…, Zwierzo, przeczytaj i Ty....kilka razy czytam. I dziÄ™kujÄ™. MyĹ›lÄ™ o tym wszystkim bardzo. Pod czachÄ… buzuje ale nic nowego nie wymyĹ›liĹ‚am Z kasiarybka Fri, 18 Jan 2008 - 18:12 Zwierzo, tak siÄ™ zastanowiĹ‚am przed chwilkÄ… nad tym wszystkim i wiesz co....powiedz Kochana, czy Ty w ogĂłle chcesz, tak w głębi serca i bardzo, bardzo szczerze......czy chcesz zawalczyć ? . Fri, 18 Jan 2008 - 18:38 CYTAT(kasiarybka @ piÄ…, 18 sty 2008 - 18:12) Zwierzo, tak siÄ™ zastanowiĹ‚am przed chwilkÄ… nad tym wszystkim i wiesz co....powiedz Kochana, czy Ty w ogĂłle chcesz, tak w głębi serca i bardzo, bardzo szczerze......czy chcesz zawalczyć ?Nie, nie Kasiu. Nie chcÄ™. MĂłj mÄ…ĹĽ jest dla mnie w tej chwili obcym czĹ‚owiekiem. Sublokatotem jest a ĹĽe przypadkowo mamy te same dzieci dziwi mnie . Wed, 05 Mar 2008 - 16:51 Po powrocie z ferii znalazĹ‚am na pulpicie dodatkowÄ… ikonÄ™. Raaaany, jakie uzasadnienie napisaĹ‚! No, niby nie ma tam nic nieprawdziwego ale trochÄ™ Ĺ‚yso czytać sĹ‚owa 'nie kocham ĹĽony...' W sumie wĹ‚aĹ›nie tego siÄ™ spodziewaĹ‚am ale i tak Ĺ‚ tylko z jednego zdaĹ‚am sobie sprawÄ™ czytajÄ…c to uzasadnienie: wĹ‚aĹ›ciwie, to mogĹ‚abym siÄ™ jednak postarać o orzekanie o winie. PotwornÄ… kpinÄ… jest stwierdzenie, ĹĽe od dĹ‚uĹĽszego czasu nie jadamy razem posiĹ‚kĂłw. Ano, nie jadamy. Nie jadamy Ĺ›niadaĹ„ bo lecÄ™ do roboty na a XiÄ…ĹĽÄ™ Małżonek w tym czasie spoczywa w Ĺ‚oĹĽu i nigdy, przenigdy nie napadĹ‚o go by wstać i siÄ™ ze mnÄ… poĹĽegnać. Nawet za dobrych czasĂłw. A co dopiero zjeść Ĺ›niadanie. Wolne ĹĽarty! W weekendy staram siÄ™ by dzieci z nim nie jadĹ‚y bo w czasie Ĺ›niadania lub jakiegokolwiek innego posiĹ‚ku on czyta. Musi coĹ› czytać. GazetÄ™, ksiÄ…ĹĽkÄ™. Jak w/w zabraknie to przynajmniej reklamĂłwkÄ™ z hipermarketu. WĹ‚aĹ›ciwie, ĹĽe siÄ™ staram to za duĹĽo powiedziane - on i tak siÄ™ nie kwapi do jadania z nami bo uwaĹĽa, ĹĽe w kuchni maĹ‚o miejsca... CzÄ™sto pyta kiedy skoĹ„czymy by samemu przyjść jeść (i czytać). Kwestia czytania byĹ‚a przeze mnie przerabiana wiele razy. ByĹ‚y rozmowy. ByĹ‚y awantury. Wszystko juĹĽ byĹ‚o. ByĹ‚a teĹĽ jego obietnica, ĹĽe przy dzieciach tak nie bÄ™dzie. Teraz o niej nie pamiÄ™ta i siÄ™ wypiera... Itd. to upuĹ›ciĹ‚am trochÄ™ żółci. IdÄ™ siÄ™ teraz zastanawiać czy mi ulcik Wed, 05 Mar 2008 - 19:20 CYTAT(Zwierzo. @ Ĺ›ro, 05 mar 2008 - 16:51) Po powrocie z ferii znalazĹ‚am na pulpicie dodatkowÄ… ikonÄ™. Raaaany, jakie uzasadnienie napisaĹ‚! No, niby nie ma tam nic nieprawdziwego ale trochÄ™ Ĺ‚yso czytać sĹ‚owa 'nie kocham ĹĽony...' W sumie wĹ‚aĹ›nie tego siÄ™ spodziewaĹ‚am ale i tak Ĺ‚ tylko z jednego zdaĹ‚am sobie sprawÄ™ czytajÄ…c to uzasadnienie: wĹ‚aĹ›ciwie, to mogĹ‚abym siÄ™ jednak postarać o orzekanie o winie. PotwornÄ… kpinÄ… jest stwierdzenie, ĹĽe od dĹ‚uĹĽszego czasu nie jadamy razem posiĹ‚kĂłw. Ano, nie jadamy. Nie jadamy Ĺ›niadaĹ„ bo lecÄ™ do roboty na a XiÄ…ĹĽÄ™ Małżonek w tym czasie spoczywa w Ĺ‚oĹĽu i nigdy, przenigdy nie napadĹ‚o go by wstać i siÄ™ ze mnÄ… poĹĽegnać. Nawet za dobrych czasĂłw. A co dopiero zjeść Ĺ›niadanie. Wolne ĹĽarty! W weekendy staram siÄ™ by dzieci z nim nie jadĹ‚y bo w czasie Ĺ›niadania lub jakiegokolwiek innego posiĹ‚ku on czyta. Musi coĹ› czytać. GazetÄ™, ksiÄ…ĹĽkÄ™. Jak w/w zabraknie to przynajmniej reklamĂłwkÄ™ z hipermarketu. WĹ‚aĹ›ciwie, ĹĽe siÄ™ staram to za duĹĽo powiedziane - on i tak siÄ™ nie kwapi do jadania z nami bo uwaĹĽa, ĹĽe w kuchni maĹ‚o miejsca... CzÄ™sto pyta kiedy skoĹ„czymy by samemu przyjść jeść (i czytać). Kwestia czytania byĹ‚a przeze mnie przerabiana wiele razy. ByĹ‚y rozmowy. ByĹ‚y awantury. Wszystko juĹĽ byĹ‚o. ByĹ‚a teĹĽ jego obietnica, ĹĽe przy dzieciach tak nie bÄ™dzie. Teraz o niej nie pamiÄ™ta i siÄ™ wypiera... Itd. to upuĹ›ciĹ‚am trochÄ™ żółci. IdÄ™ siÄ™ teraz zastanawiać czy mi to niezĹ‚y kwiatek Zwierzo na Twoim miejscu bym napisaĹ‚a jak jest naprawdÄ™ .. ustosunkowujÄ…c siÄ™ do tego co zawarĹ‚ w pozwie .. tĹ‚umaczÄ…c pkt po pkt niech ma za swoje !przytulam u uĹĽytkownik usuniÄ™ty Wed, 05 Mar 2008 - 19:32 [post usuniÄ™ty] . Wed, 05 Mar 2008 - 19:41 CYTAT(u. @ Ĺ›ro, 05 mar 2008 - 19:20) no to niezĹ‚y kwiatek Zwierzo na Twoim miejscu bym napisaĹ‚a jak jest naprawdÄ™ .. ustosunkowujÄ…c siÄ™ do tego co zawarĹ‚ w pozwie .. tĹ‚umaczÄ…c pkt po pkt niech ma za swoje !przytulam uNie, u, nie zrobiÄ™ tak choć aĹĽ siÄ™ prosi. ZostawiÄ™ to sobie w charakterze asa w rÄ™kawie gdyby na rozprawie coĹ› mnie jednak zaskoczyĹ‚o. Nie chcÄ™ z nim zadraĹĽnieĹ„ bo to siÄ™ zaraz odbije na chĹ‚opcach. Jego chorobliwa ambicja i pogoĹ„ za przekonaniem, ĹĽe to on wĹ‚aĹ›nie jest u steru wydarzeĹ„ bardzo by wtedy ucierpiaĹ‚y. I wtedy przestaĹ‚by mnie sĹ‚uchać gdy zabiera dzieci. JuĹĽ sÄ… kĹ‚opoty. Niby kaĹĽe sobie przygotowywać ubrania dla obu (na dwĂłch osobnych kupkach bo nie wie co jest czyje ) ale czasem czegoĹ› nie zakĹ‚ada Leonowi. Na ten przykĹ‚ad dziĹ› nie zaĹ‚oĹĽyĹ‚ podkoszulki, ktĂłrÄ… przygotowaĹ‚am. A byĹ‚ rano przymrozek... Albo, jakiĹ› tydzieĹ„ temu jak Pani w przedszkolu poprosiĹ‚a by zaĹ‚oĹĽyć dzieciom nieco bardziej odĹ›wiÄ™tne ubrania - zamieniĹ‚ to co wyjęłam z szafy na starÄ…, znoszonÄ… bluzÄ™ z dziurami (ktĂłrÄ… Leo bardzo lubi ale... ). Dlatego wolÄ™ bez zadraĹĽnieĹ„ i wojenek. I tak czasem potrafi mnie tak sprowokować, ĹĽe widzÄ™ na czerowono. Ostatnio, w weekend. LeĹĽaĹ‚ na półce, dość wysoko lizak, ktĂłrego pewnie dostaĹ‚ w sklepie w Walentynki. Jeden lizak. Nas w Walentynki w domu nie byĹ‚o akurat. WyjechaliĹ›my na ferie. PoniewaĹĽ byĹ‚ tylko jeden, nie ruszaĹ‚am go i nikomu nie dawaĹ‚am. StwierdziĹ‚am, ĹĽe jak ktĂłryĹ› go zauwaĹĽy to wtedy bÄ™dziemy dzielić na pół. I do gĹ‚owy mi nie przyszĹ‚o, ĹĽe mĂłj mÄ…ĹĽ moĹĽe mieć inne plany tudzieĹĽ przekonania. W ktĂłrymĹ› momencie patrzÄ™ a Leo zjada lizaka. DuĹĽego w ksztaĹ‚cie serca. Tego z półki. ZapytaĹ‚am czy jest taki dla Pyzy. Otóż, nie ma. Leo dostaĹ‚ lizaka bo zjadĹ‚ obiad. Pyza powiedziaĹ‚, ĹĽe zje później i nie robiĹ‚am z tego tragedii. Staram siÄ™ nie zmuszać do jedzenia. ChĹ‚opcy jedzÄ… bardzo duĹĽo i wyglÄ…dajÄ… na to. Ale Leo miaĹ‚ lizaka. Bo zjadĹ‚ obiad, wg. słów ojca. Pyza stwierdziĹ‚, ĹĽe teĹĽ zje obiad. ZjadĹ‚. 'No to daj mu jakiegoĹ› cukierka.' PowiedziaĹ‚ mĂłj mÄ…ĹĽ. I wtedy nie wytrzymaĹ‚am. WykrzyczaĹ‚am mu, ĹĽe ma dwĂłch synĂłw i ĹĽe dziwiÄ™ siÄ™ iĹĽ po inĹĽynierskich studiach nie potrafi do tylu zliczyć. WrzeszczaĹ‚am dĹ‚ugo. Pyza pĹ‚akaĹ‚. Nie chciaĹ‚ 'jakiegoĹ› cukierka.' A ojciec twierdziĹ‚, ĹĽe PyzÄ™ trzeba poskromić bo pĹ‚aczem wymusza różne rzeczy. Pyza miaĹ‚ racjÄ™.... Czy ja jestem nienormalna???Innym razem jak wrĂłciĹ‚ z jakiegoĹ› sklepiku z jednym tylko wiatraczkiem - prĂłbowaĹ‚am mu tĹ‚umaczyć, ĹĽe powinien zacząć traktować maĹ‚ego Pyzatka (wtedy ok. roku) przedmiotowo. UsĹ‚yszaĹ‚am, ĹĽe za duĹĽo teoretyzujÄ™ i w ogĂłle za duĹĽo myĹ›lÄ™...SpisujÄ™ takie rzeczy. I trzymam na czarnÄ… godzinÄ™...Z uĹĽytkownik usuniÄ™ty Wed, 05 Mar 2008 - 19:48 [post usuniÄ™ty] Ika Wed, 05 Mar 2008 - 19:50 CYTAT(uĹĽytkownik usuniÄ™ty @ Ĺ›ro, 05 mar 2008 - 19:32) cytowany post usuniÄ™toNo niezupeĹ‚nie, bo na pozwy jak najbardziej siÄ™ odpowiada. Choćbydlatego, ĹĽe dla sÄ…du to tylko "Pan i pani X", czasem trzeba przedstawić od poczÄ…tku racjÄ™ obu czy warto, jest odrÄ™bna. Czasami warto, czasami nie, to indywidualna sprawa. Nie warto, gdy chodzi tylko o *****oĹ‚y, typu "no nie jadamy razem, ale to nie dlatego, ze po prostu nie jadamy, tylko dlatego, ze on dupy nie ruszy". Ale jeĹ›li chodzi o kwestiÄ™ orzekania winy, to warto. JeĹ›li pozew przedstawia fakty w Ĺ›wietle, ktĂłre wybiela "winnego", to warto przedstawić swoje spojrzenie wnieść o orzeczenie winy. . Wed, 05 Mar 2008 - 19:50 Cholera, jasna, Rosa, Ty masz chyba Rtg w monitorze albo jakoĹ›. Mnie siÄ™ juĹĽ raz kiedyĹ› tak wydawaĹ‚o. Wtedy nie pisaĹ‚am. A poimprezujÄ™ chÄ™nie. DziÄ™kujÄ™ Z pirania Wed, 05 Mar 2008 - 19:58 ja poprosze o zaproszenie na impreze porozwodowa. pirania Wed, 05 Mar 2008 - 20:01 Zwierzo pamietaj- chromosom Y nie dosc ze ma jedna nozke mniej niz X to w dodatku genow na nim tyle co kot naplakal- ot taki pusty chromosom- to MUSI jakos rzutowac na calosc, nawet u facetow, ktorzy zasadniczo sie sprawdzaja w zwiazkach. Ci ktorzy sie nie sprawdzaja no maja jeszcze gorzej jak ci bedzie zle to sobie zwizualizuj takiego chromosoma jak balonik pustego, mi pomaga uĹĽytkownik usuniÄ™ty Wed, 05 Mar 2008 - 20:28 [post usuniÄ™ty] uĹĽytkownik usuniÄ™ty Wed, 05 Mar 2008 - 20:31 [post usuniÄ™ty] . Wed, 05 Mar 2008 - 20:39 CYTAT(uĹĽytkownik usuniÄ™ty @ Ĺ›ro, 05 mar 2008 - 20:28) cytowany post usuniÄ™toQrczÄ™ - to pewnie melodia duĹĽej przyszĹ‚oĹ›ci. MiaĹ‚ zĹ‚oĹĽyć Taka data byĹ‚a na pozwie. Mam nadziejÄ™, ĹĽe zĹ‚oĹĽyĹ‚. No wiÄ™c, spokojnie - jest czas. Tak myĹ›lÄ™. Dobrze myĹ›lÄ™?Piranio, moja droga, czuj siÄ™ pierwszÄ… zaproszonÄ… Z uĹĽytkownik usuniÄ™ty Wed, 05 Mar 2008 - 20:44 [post usuniÄ™ty] agak Wed, 05 Mar 2008 - 20:57 Zwierzo, moĹĽe do zlotu siÄ™ wyrobisz? Ciekawa jestem czy on nie zostawiĹ‚ celowo pozwu na pulpicie. Pozew zĹ‚oĹĽyĹ‚am w lipcu, we wrzeĹ›niu byĹ‚a pojednawcza a w paĹşdzierniku byĹ‚o juĹĽ po (i to z winy ex). Im dalej od rozwodu tym bardziej jestem pewna, ĹĽe to byĹ‚a bardzo dobra decyzja. . Wed, 05 Mar 2008 - 21:01 CYTAT(agak @ Ĺ›ro, 05 mar 2008 - 20:57) Zwierzo, moĹĽe do zlotu siÄ™ wyrobisz? Ciekawa jestem czy on nie zostawiĹ‚ celowo pozwu na pulpicie. Pozew zĹ‚oĹĽyĹ‚am w lipcu, we wrzeĹ›niu byĹ‚a pojednawcza a w paĹşdzierniku byĹ‚o juĹĽ po (i to z winy ex). Im dalej od rozwodu tym bardziej jestem pewna, ĹĽe to byĹ‚a bardzo dobra na zlocie i tak bÄ™dziemy Ĺ›wiÄ™tować. MoĹĽe niekoniecznie mojÄ… niezaleĹĽność ale i tak bÄ™dzie git. A na pulpicie to jak najbardziej celowo. Po jakimĹ› tygodniu kazaĹ‚ przeczytać i stwierdzić czy mi wszystko pasuje. To i tak uczciwie. Stara siÄ™.Z KM Wed, 05 Mar 2008 - 21:01 Zwierzo., nic mÄ…drego nie napiszÄ™ w temacie, ale myĹ›lÄ™ o Tobie ciepĹ‚o i ĹĽyczÄ™ bezbolesnego (o ile to moĹĽliwe) rozwodu. Ika Wed, 05 Mar 2008 - 21:01 CYTAT(uĹĽytkownik usuniÄ™ty @ Ĺ›ro, 05 mar 2008 - 20:28) cytowany post usuniÄ™toAle ja nie piszÄ™ o Zwierzo, ja siÄ™ odniosĹ‚am do Twojego ogĂłlnego: "na pozwy siÄ™ nie odpowiada, to nie listy". No otóż siÄ™ odpowiada jak najbardziej i w takim ogĂłlnym kontekĹ›cie to pisaĹ‚am, bo sytuacjÄ™ Zwierzo znam jednak zbyt maĹ‚o, by pisać konkretnie. Ika Wed, 05 Mar 2008 - 21:03 CYTAT(uĹĽytkownik usuniÄ™ty @ Ĺ›ro, 05 mar 2008 - 20:44) cytowany post usuniÄ™toNie pamiÄ™tam, ale moĹĽe usprawiedliwia mnie to, ze mi jednak dekada od rozwodu minęła Po 10 latach moĹĽna nie pamiÄ™tać. Ale to idzie sprawdzić... katiek Wed, 05 Mar 2008 - 21:08 Ja teĹĽ chÄ™ na imprezÄ™ porozwodowÄ…, mogęęęęę ????Co do szczegółów rozwodu ze strony praktycznej nie pomogÄ™, bo doĹ›wiadczenia nie mam, ale po znajomych zauwaĹĽam, ĹĽe strasznie machina rozwodowa przyĹ›pieszyĹ‚a. UĹĽytkownik usuniÄ™ty Wed, 05 Mar 2008 - 21:42 Zwierzo, ja Ci tylko powiem, ĹĽe nadal Ĺ›ledzÄ™ wszystkie Twoje wypowiedzi i kaĹĽdy TwĂłj zakrÄ™t. I kurza noga... dziĹ› po lekturze Twoich postĂłw i mnie zrobiĹ‚o siÄ™ na czerwono. PomysĹ‚ Rosy z zapiskami na czarnÄ… godzinÄ™ uwaĹĽam za przedni!JeĹ›li zechcesz mnie widzieć, na imprezÄ™ rozwodowÄ… szykujÄ™ siÄ™ z caĹ‚ym swoim jestestwem (i chwilowym czarnowidztwem) i zamiĹ‚owaniem do wypruwania siÄ™ z emocji w atmosferze kompletnej gĹ‚upawki. JeĹ›li mnie zechcesz... teraz mogÄ™ tylko Adasia Wed, 05 Mar 2008 - 22:16 Zwierzo., gdyby potrzebna Ci byĹ‚a niedoĹ›wiadczona, ale ĹĽyczliwa dusza, pamiÄ™taj...Pewnie niewiele pomoĹĽe, ale zawsze...MogÄ™ co najwyĹĽej korektÄ™ odpowiedzi na pozew zrobić albo uzbroić jÄ… w psycholingwistyczne fajerwerki. Chcesz? malinowa i Malina Wed, 05 Mar 2008 - 22:34 Zwierzo, czy w pozwie jest "bez orzekania o winie"? Na pewno chcesz bez orzeczenia o wienie? Bo wina to nie tylko zdrada. Po za tym moĹĽe zaczÄ…c od separacji czy aby na pewno chcesz rozwodu? emce Wed, 05 Mar 2008 - 22:59 Z ĹĽalem stwierdzam, ĹĽe na imprezÄ™ raczej siÄ™ nie zaĹ‚apiÄ™, niestety, ale przynajmniej bedzie jasne, ĹĽe moje kibicowanie i wspieranie jest My stoimy na rozdroĹĽu. I nie wiadomo czy nadal pĂłjdziemy razem. Ani nawet czy w jednym kierunku. Maciejka Thu, 06 Mar 2008 - 14:15 CYTAT(mcda @ Ĺ›ro, 05 mar 2008 - 22:59) PS. My stoimy na rozdroĹĽu. I nie wiadomo czy nadal pĂłjdziemy razem. Ani nawet czy w jednym Ty nie strasz. Ja ciÄ…gle wierzÄ™ w cud przemiany męża Twego!Zwierzo, jestem z TobÄ… myĹ›lami. . Thu, 06 Mar 2008 - 16:25 [uĹĽytkownik x] - czuj siÄ™ zaproszona. Ale coĹ› za coĹ› bo interesowna ze mnie bestyja: TORT. Ty wiesz jaki W koĹ„cu rozwĂłd to teĹĽ Ĺ›wietna okazja Adasiu, nie, nie bÄ™dÄ™ odpowiadać na pozew. To mogĹ‚oby zaszkodzić dzieciom bo małżonek mĂłj zacietrzewiony jest tak, ĹĽe juĹĽ zatraciĹ‚ zdolność logicznego myĹ›lenia. Taka odpowiedĹş nic nie zmieni poza tym, ĹĽe facet siÄ™ jeszcze bardziej zaperzy i bÄ™dzie mi robiĹ‚ wbrew. Ze szkodÄ… dla chĹ‚opcĂłw. NIech lepiej ochĹ‚onie i myĹ›li, ĹĽe jest u nie chcÄ™ orzekania. Ja wiem, ĹĽe to nie tylko zdrada. Jestem teĹĽ pewna, ĹĽe taka sprawa byĹ‚aby do wygrania. Tylko, ĹĽe ja nie chcÄ™ o pewnych sprawach opowiadać w sÄ…dzie. Ludziom, ktĂłrzy i tak nie sĹ‚uchajÄ…. Lepiej jak dostanÄ™ szybki co? Jedno tylko mnie zastanawia i aĹĽ bojÄ™ siÄ™ ruszyć ten temat. Małżonek mĂłj szanowny ĹĽÄ…da dwĂłch dni w tygodniu z dziećmi tudzieĹĽ miesiÄ…ca wakacji. Nie mam pojÄ™cia jak on sobie te dwa dni wyobraĹĽa... Ostatnio jak wyniosĹ‚am siÄ™ do mamy przyszedĹ‚ odwiedzić chĹ‚opcĂłw i w ramach tych odwiedzin przysypiaĹ‚ na kanapie podczas gdy oni siÄ™ bawili. Sami. Ja tak nie chcÄ™. Jak juĹĽ ich zabiera to nie chcÄ™ ĹĽeby mi w domu siedziaĹ‚... no chyba, ĹĽe bÄ™dÄ… chorzy to siĹ‚a wyĹĽsza. A zabrać ich do siebie nie bÄ™dzie mĂłgĹ‚ bo zamieszka poza WarszawÄ…..... No i ten miesiÄ…c wakacji... MyĹ›lÄ™, ĹĽe owszem git ino w formie podzielonej...Z . Thu, 06 Mar 2008 - 16:26 Echhh, szkoda, ĹĽe niektĂłre moje ukochane foremki tak daleko mieszkajÄ…... Z malinowa i Malina Thu, 06 Mar 2008 - 16:31 Zwierzo - tak na szybko, Ty siÄ™ tego zabierania nie obawiaj, bo tak naprawdÄ™ to dopiero dowie siÄ™ co to znAczy zajmować siÄ™ dziećmi i przestanie być taki bohater. grazia Thu, 06 Mar 2008 - 18:03 CYTAT(Zwierzo. @ czw, 06 mar 2008 - 16:25) [uĹĽytkownik x] - czuj siÄ™ zaproszona. Ale coĹ› za coĹ› bo interesowna ze mnie bestyja: TORT. Ty wiesz jaki W koĹ„cu rozwĂłd to teĹĽ Ĺ›wietna okazja Adasiu, nie, nie bÄ™dÄ™ odpowiadać na pozew. To mogĹ‚oby zaszkodzić dzieciom bo małżonek mĂłj zacietrzewiony jest tak, ĹĽe juĹĽ zatraciĹ‚ zdolność logicznego myĹ›lenia. Taka odpowiedĹş nic nie zmieni poza tym, ĹĽe facet siÄ™ jeszcze bardziej zaperzy i bÄ™dzie mi robiĹ‚ wbrew. Ze szkodÄ… dla chĹ‚opcĂłw. NIech lepiej ochĹ‚onie i myĹ›li, ĹĽe jest u nie chcÄ™ orzekania. Ja wiem, ĹĽe to nie tylko zdrada. Jestem teĹĽ pewna, ĹĽe taka sprawa byĹ‚aby do wygrania. Tylko, ĹĽe ja nie chcÄ™ o pewnych sprawach opowiadać w sÄ…dzie. Ludziom, ktĂłrzy i tak nie sĹ‚uchajÄ…. Lepiej jak dostanÄ™ szybki co? Jedno tylko mnie zastanawia i aĹĽ bojÄ™ siÄ™ ruszyć ten temat. Małżonek mĂłj szanowny ĹĽÄ…da dwĂłch dni w tygodniu z dziećmi tudzieĹĽ miesiÄ…ca wakacji. Nie mam pojÄ™cia jak on sobie te dwa dni wyobraĹĽa... Ostatnio jak wyniosĹ‚am siÄ™ do mamy przyszedĹ‚ odwiedzić chĹ‚opcĂłw i w ramach tych odwiedzin przysypiaĹ‚ na kanapie podczas gdy oni siÄ™ bawili. Sami. Ja tak nie chcÄ™. Jak juĹĽ ich zabiera to nie chcÄ™ ĹĽeby mi w domu siedziaĹ‚... no chyba, ĹĽe bÄ™dÄ… chorzy to siĹ‚a wyĹĽsza. A zabrać ich do siebie nie bÄ™dzie mĂłgĹ‚ bo zamieszka poza WarszawÄ…..... No i ten miesiÄ…c wakacji... MyĹ›lÄ™, ĹĽe owszem git ino w formie podzielonej...ZMĂłj teĹĽ kombinuje zeby maĹ‚ego na wakacje zabrać. Jak na razie wykrecam sie sianem- bo nie chce wojny przy dziecku. Powiem szczerze, baĹ‚abym sie puĹ›cić synka na wakacje z panem tatÄ… i chyba tego nie zrobiÄ™. Kontakty mam ustalone na 2 razy w miesiacu sobota-niedziela z dowozem do jego domu i odbieraniem maĹ‚ego. KiedyĹ›, zaraz po rozwodzie zwalaĹ‚ mi sie do domu - i to byĹ‚o zĹ‚e - wpadaĹ‚, przegladaĹ‚ katy a potem caĹ‚y tydzieĹ„ pisaĹ‚ obraĹşliwe sms-y. WywaliĹ‚am go i pokazaĹ‚am wyrok rozwodowy. Mimo koszmarnego zycia, wyroku z prokuratury, zĹ‚oĹĽyĹ‚am pozew bez orzekania o winie. PrzeszĹ‚am swoje w prokuraturze na przesĹ‚uchaniach (ja i Ĺ›wiadkowie) wiÄ™c odpuĹ›ciĹ‚am . W ten sposĂłb sprawa zakoĹ„czyĹ‚a sie na 2 rozprawie. zĹ‚oĹĽyĹ‚am na poczÄ…tku stycznia, pojednawcza byĹ‚a w poĹ‚owie lipca a koniec w listopadzie. Trzymam za Ciebie. . Thu, 06 Mar 2008 - 18:59 Wiecie co? Ja siÄ™ zabierania wĹ‚aĹ›ciwie nie bojÄ™. BojÄ™ siÄ™ tylko, ĹĽe to bÄ™dzie nie na moich zasadach i ĹĽe szybko przestanie siÄ™ stosować do jakichkolwiek zasad, ktĂłre pewnie ustalimy. No i siedzenia u mnie siÄ™ bojÄ™. Z drugiej strony w zimie inaczej tego nie widzÄ™... No, chyba ĹĽe te 'widzenia' w tygodniu bÄ™dÄ… nieco inne niĹĽ ja to sobie wyobraĹĽam. Bo ja to widzÄ™ tak, ĹĽe on zabiera dzieci z przedszkola o i spÄ™dza z nimi czas aĹĽ do 18, mniej wiÄ™cej, kiedy to przyprowadza chĹ‚opakĂłw do domu na kolacjÄ™, kÄ…panie i spanie. W lecie - Ĺ‚atwe, w zimie - trudno bÄ™dzie ich trzymać na Ĺ›wieĹĽym lufcie caĹ‚y czas... BÄ™dzie musiaĹ‚ coĹ› wymyĹ›lić. Qrka, czemu ja zaprzÄ…tam sobie gĹ‚owÄ™ nie moimi problemami?Wakacje z tatusiem teĹĽ mnie juĹĽ nie przeraĹĽajÄ…. O ile bÄ™dÄ… trwaĹ‚y dwa tygodnie. MiesiÄ…c ciurkiem to za dĹ‚ugo dla Pyzy. BÄ™dzie tÄ™skniĹ‚. Jest bardzo ze mnÄ… zwiÄ…zany. Poza tym w czasie w/w wakacji szanowny pan małżonek teĹĽ nie bÄ™dzie siÄ™ specjalnie wysilaĹ‚. DajÄ™ gĹ‚owÄ™, ĹĽe bÄ™dzie jeĹşdziĹ‚ w gĂłry, tam gdzie do tej pory ino ze swojÄ… mamusiÄ…. Spokojna gĹ‚owa. Oboje z mamusiÄ… sÄ… siebie warci jeĹ›li chodzi o niefrasobliwość ale dzieci juĹĽ coraz wiÄ™ksze. No i uczÄ™ upominania siÄ™ o swoje. Nie bÄ™dzie To jest wersja lo-fi głównej zawartoĹ›ci. Aby zobaczyć peĹ‚nÄ… wersjÄ™ z wiÄ™kszÄ… zawartoĹ›ciÄ…, obrazkami i formatowaniem proszÄ™ kliknij tutaj. Autorką wiersza, z którego zaczerpnąłem tytuł, jest Agnieszka Osiecka. Pięknym wykonaniem tekstu z muzyką Przemysława Gintrowskiego podpisała się Krystyna Janda. Jaki to zakręt? Zapraszam do lektury. © Anna Piernikarczyk ( Stefan Banach – jeden z najznakomitszych matematyków w dziejach – wybrał studia politechniczne. Było bowiem powszechnie wiadomo, że poziom matematyki wykładanej na Politechnice Lwowskiej był znacznie wyższy od uniwersyteckiego. Czy to samo powiemy dzisiaj? Szczerze wątpię. Od dłuższego czasu kolejne ekipy rządzące skutecznie rozmontowują szkolnictwo wyższe. Ustawicznie obcinanie dotacji na badania naukowe skutkuje ograniczonymi środkami na zakup aparatury, często bardzo drogiej i specjalistycznej. Cierpi na tym jakość badań naukowych. Skoro cierpi, znów obcina się dotacje. Błędne koło się zamyka. Mówi się o kilku uczelniach wiodących. A przecież małe nie znaczy kiepskie. W niewielkich ośrodkach akademickich pracują czasem światowe sławy w swych dziedzinach. W ślad za słabymi dotacjami na naukę idą liche pieniądze na dydaktykę. Efekt łatwo dostrzec. Kolejne komisje dydaktyczne ustawicznie zmniejszają liczbę godzin przeznaczonych na przedmioty kierunkowe. Takim przedmiotem jest dla inżyniera matematyka. Cóż można pokazać podczas 90 godzin wykładu? Taka jest łączna liczba godzin wykładów z przedmiotów matematycznych na siedmiu semestrach studiów inżynierskich mojej uczelni. Siłą rzeczy ważne pozycje programowe albo są zmniejszane do nieprzyzwoite minimum, albo w ogóle nie są omawiane. A potem koledzy inżynierowie pokazują studentom programy typu CAD. To tam jest matematyka? – pytają młodzi ludzie. A jak mogę im opowiedzieć o funkcjach sklejanych, jeśli zwyczajnie brak czasu na porządny kurs rachunku różniczkowego? Jest też druga strona medalu. Małe uczelnie są szkołami któregoś (i to nie drugiego czy trzeciego) wyboru. Studia w nich rozpoczynają dwa rodzaje osób. Są studenci zdolni, których nie stać na podjęcie studiów w metropolii. Inni zdolni wybierają małe uczelnie ze względu na wkładającą w nich kadrę. Ale takich osób jest po około dwie-trzy na grupę. Resztę stanowią intelektualne kaleki. Ludzie, którzy nie słyszeli o rozszerzonym poziomie matematyki w szkole średniej, a maturę zdali na poziomie podstawowym (i to z najniższą możliwą notą). Na wykładach siedzą jak na tureckim kazaniu. Poziom powyżej tabliczki mnożenia jest dla nich zupełną abstrakcją. Nie ma dobrej dydaktyki bez badań naukowych na przyzwoitym poziomie. Skoro tych brak, zmniejsza się dotacje obu rodzajów. Przez to studia podejmą jeszcze większe miernoty. A po latach te miernoty będą mierną kadrą nauczającą jeszcze większe miernoty. Jeśli nie opuścimy tego błędnego koła z co najmniej pierwszą prędkością kosmiczną, szkolnictwo wyższe upadnie do rangi trochę lepszej zawodówki. Tak! Jesteśmy na zakręcie. Wyjście z niego wymaga dobrego kierowcy. A czy osoby odpowiedzialne za szkolnictwo wyższe mają w ogóle prawo jazdy? Dobrze się pan czuje? e D To świetnie a właśnie widzę – jasny wzrok, równy krok C G jak z marszu H A ja jestem, proszę pana, na zakręcie e D a Moje prawo to jest pańskie lewo e D a Pan widzi: krzesło, ławkę, stół C G a ja – rozdarte drzewo H Bo ja jestem, proszę pana, na zakręcie e D a Ode mnie widać niebo przekrzywione e D a Pan dzieli każdą zimę, każdy świt na pół C G Pan kocha swoją żonę H Pora wracać, bo papieros zgaśnie C D G Niedługo, proszę pana, będzie rano C D G Żona czeka, pewnie wcale dziś nie zaśnie H C A robotnicy wstaną H H7 A ja jestem, proszę pana, na zakręcie e D a Migają światła rozmaitych możliwości e D a Pan mówi: basta, pauza, pat C G I pan mi nie zazdrości H Lepiej chodźmy, bo papieros zgaśnie C D G Niedługo, pan to czuje, będzie rano C D G Ona czeka, wcale dziś nie zaśnie H C A robotnicy wstaną H H7 A ja jestem, proszę pana, na zakręcie e D a Choć gdybym chciała - bym się urządziła e D a Już widzę: pieska, bieska, stół C G Wystarczy, żebym była mila H Pan był także, proszę pana, na zakręcie e D a Dziś pan dostrzega, proszę pana, te realia e D a I pan haruje, proszę pana, jak ten wół C G A moje życie się kolebie niczym balia H Pora wracać, już śpiewają zięby C D G Niedługo, proszę pana, będzie rano C D G Iść do domu, przetrzeć oczy, umyć zęby H C Nim robotnicy wstaną H H7

bo ja jestem proszę pana na zakręcie